
28 lis Oceniam, bo mam do tego prawo – wybór życia w świecie etykiet.
Ocenianie i wydawanie osądów to jedne z najczęstszych ludzkich zachowań. Towarzyszą nam już od wczesnych lat dziecięcych. Już wtedy słyszymy: „jesteś nieposłuszny”, „jesteś leniwy”, „jesteś nic nie wart” i wiele innych podobnych określeń. Od tego momentu pojawiają się w nas pierwsze etykiety, z którymi zaczynamy się utożsamiać. Aktywuje się ich wpływ na nasze dalsze życie. Wkrótce także sami przystępujemy do nadawania własnych etykiet innym osobom. Dokonujemy ocen i ferujemy wyroki w stosunku do ludzi, których zachowania, poglądy i działania odbiegają od przyjętych przez nas schematów i standardów.
Osądzamy, kiedy się bronimy, czując wstyd, zażenowanie lub będąc przyłapani na kłamstwie. Kiedy mamy w sobie poczucie winy, albo odczuwamy złość z jakiegoś powodu. Może być to narzędzie odwrócenia uwagi, walki z tym, co zagraża, by „moja prawda była mojsza niż twoja twojsza” lub odreagowania wewnętrznych frustracji, Drugi człowiek może być uznany za „odpowiedni obiekt”. Zwłaszcza w erze social mediów, pozwalających na skuteczne ukrycie się przed odpowiedzialnością.
Ocena jest typową aktywnością naszego umysłu. Musi on nieustannie kategoryzować, porównywać, ważyć, analizować i kwalifikować. Jeśli w pełni utożsamiamy się z naszym umysłem i jego ocenami, nie potrafimy odróżnić ludzi od ich zachować. Nie potrafimy zauważyć samych siebie i mówimy o sobie: „jestem głupi”, „jestem złą matką”, „jestem do niczego”. Ma to tyle wspólnego z prawdą, co zeszłoroczny śnieg.
Tracimy jednak możliwość nawiązania uważnej relacji z samym sobą i innymi ludźmi. Budujemy za to głębokie związki z etykietami – z kłamcą, oszustem, ignorantem, zdrajcą itd.
Ochoczo je przydzielamy samym sobie i tym, którzy jak my grają w tę samą grę. Pogłębia się nasze iluzyjne spostrzeganie siebie i świata.
Kiedy pogrążamy się w ocenach i osądach, tkwimy w niskich poziomach świadomości. Może być to poziom wstydu, winy lub złości. Towarzyszą nam liczne emocje i adekwatne życiowe doświadczenia. Spotyka nas wiele surowych ocen w pracy, wśród naszych bliskich i znajomych, na profilach społecznościowych. Nie powinniśmy być tym zdziwieni.
Tylko my sami możemy zakończyć tę szaleńczą grę umysłu uświadamiając sobie, że jesteśmy jej twórcą i jednoczesnym uczestnikiem. Zdać sobie sprawę, że oceny i osądy nie są związane z nami samymi. Mogą dotyczyć ewentualnie tylko zachowań, który nie mają nic wspólnego z tym, kim jesteśmy.
Podjęcie pracy nad uwolnieniem się z dominującego wpływu umysłu otwiera nas na kontakt z samym sobą, naszą świadomością ukrytą pod stertą etykiet, jak ziemia pod warstwą jesiennych opadłych liści. Otwieramy się również na szansę głębokiej relacji z drugim człowiekiem, rdzeniem jego istoty.
Na wyższym poziomie możemy głęboko zrozumieć, że oceniając kogoś innego, oceniamy tak naprawdę siebie i sobie wyrządzamy przykrość. Każdy z nas jest Boską kreacją, a tym samym „częścią” jednej całości. Ocena nas od tego oddala, pogłębia zagubienie w świecie umysłowych iluzji, integracja i poczucie bliskości z drugim człowiekiem, prowadzi do odnalezienia się i integracji. Istotnie rośnie wtedy poziom świadomości i tym samym doświadczamy rzeczywistości wolnej od osądów, etykiet i dramatów.
Życie ma nam znacznie więcej do zaoferowania.